Pismo Święte – zrozumienie wydarzeń i przeciwności życia

Teksty Pisma Świętego mogą pomóc w zrozumieniu wydarzeń i przeciwności życia. To tyczy się historii osobistej, jak i narodowej, tak mego dzisiejszego życia indywidualnego, jak i społecznego. Częstokroć dopiero tekst taki — dla wierzącego Słowo Pana — otwiera nas na wydarzenie, na jego krzyk i pytania, na jego pociechę czy wymogi. Nawet jeśli los mnie nie oszczędza, jeśli zawsze jestem ofiarą, nie wolno mi wystawiać grzbietu na razy, przyjmować ślepo przeciwności życia; to byłoby nieludzkie — i nie boskie. Co przeżywamy, czego doświadczamy — chcemy pojąć, chcemy opanować. To właśnie Pismo Święte daje nam do ręki teksty, w których nie tylko możemy się odnaleźć, które nie tylko udzielają głosu naszym uczuciom, ale pozwalają nam także stać się panami naszego życia i naszego dnia, także tego publicznego.

Bo człowiek nie tylko reaguje na wydarzenia i sytuacje, które go spotykają, zaskakują, rozbrajają; człowiek także chwyta w swoje ręce inicjatywę, aby kształtować swój świat i swą przyszłość. Jakże potrzebna jest jego ludzka energia i jego upór, samodzielność i odwaga, fantazja i odkrywczość. I tutaj słowo Pisma może mu otworzyć nowe perspektywy, może dać mu do ręki motywy dla jego działania, światło dla jego sądów i drogowskaz dla jego jutra. Owo niepewne jutro człowieka, nasze, naszej Ojczyzny, modeluje się na dniu wczorajszym Biblii, jej świata, jej wzorców, jej dramatów i zwycięstw. Biblia — magistra vitae…

Ale trzeba być naprawdę w Biblii jak u siebie w domu, aby móc nią tak twórczo budować przyszłość. I trzeba też zrezygnować z samowystarczalności i pychy w swej ludzkiej egzystencji, w swej condition humaine. Trzeba uwierzyć, iż nasza godzina dziejów tak samo potrzebuje tej biblijnej inspiracji, jak godziny minione. Bo kiedy się szuka mocy, które ratowały i określały życie ludzi do dzisiaj, znajdujemy je także w tradycji biblijnej. Te same moce zdolne są ratować i określać nas także w przyszłości.

To są moce obiektywne, ale znajduję je subiektywnie. Znajduję je w bardzo osobistej konfrontacji tekstu i życia. Albowiem w egzegezie biblijnej obowiązuje następujący paradoks: interpretacja najbardziej subiektywna jest — najbardziej obiektywna. To się łączy zresztą z bliskim nam patrzeniem na wszystkie dzieła epok minionych poprzez ich recepcję. Co nie znaczy, iż żywotność niektórych z nich, a tym bardziej Biblii, tkwi nie w nich samych, ale w różnie odczytywanych w nich treściach, treściach narzuconych dziełu przez czytelnika i interpretatora. A. Kamieńska słusznie dystansuje się od takich skrajnych poglądów. Chodzi o modną dziś „twórczą zdradę” (creative treason).