Filozofia heglowska wyraźnie sankcjonuje prawo silniejszego, a mieszczanin Hegel witał w Jenie Napoleona, ciemiężyciela swojej ojczyzny, jako ucieleśnienie „absolutnego Ducha” historii. Na gruzach „obalonej” przezeń teologii wyrósł materialistyczny ateizm Feuerbacha, Bauera i Marksa oraz sam zagorzały ateizm Nietzschego. Teologiczne uzasadnienie norm etyczno-prawnych jest konieczne i należy do samej istoty tych norm. Nie znaczy to jednak, że Boska gwarancja polega na zagrożeniu karą czy obietnicy nagrody; to jest tylko konsekwencją, a nie istotą takiego uzasadnienia etyki i prawa wbrew temu, co powiedział Kant. Istota takiego uzasadnienia tkwi w wymiarze metafizycznym: norma regulująca działanie człowieka jako człowieka powinna być absolutna i transcendentna: a) absolutna, ponieważ powinna być zakorzeniona w duchowej naturze człowieka tak, aby nie mogła być podporządkowana żadnemu empirycznemu, skończonemu celowi; b) transcendentna, gdyż winna zapewniać niezależność działania wobec równych (niepodporządkowalność osoby), a ponadto powinna obejmować dziedzinę zewnętrzną jak i wewnętrzną, prawo i moralność, stosunki indywidualne i społeczne… Jest to możliwe tylko wówczas, kiedy się przyjmie, że pierwszą i ostateczną zasadą norm jest Absolut posiadający pełnię życia. Przeto sens swojego istnienia odkrywa człowiek tylko dzięki metafizyce.
Tak zatem mamy wymiar metafizyczny i teologiczny; oczywiście można prezentować poszczególnym jednostkom naturę ludzką jako „absolut”, lecz jako absolut ograniczony, bowiem natura ludzka zdana na samą siebie, nie powiązana z Absolutem nieskończonym, zatraca również swą skończoną absolutność.
Owa szczególna absolutność, pozostawiona sama sobie, ginie w procesie stawania się jednostek i różnorodnych instytucji. Z metafizycznego punktu widzenia, byt ludzki bez Boga to tylko abstrakt, gdyż wówczas znaczącym i działającym bytem ludzkim będzie ten, który zdoła potwierdzić się w przemijających historycznych momentach, a jego istota będzie włączona w bieg historii i zostanie niejako wchłonięta przez jej tryby. Będzie on skrępowany przemocą, polityką, klikami arystokratycznymi, kulturalnymi, przemysłowymi itd., ulegnie redukcji, jak powiada Kierkegaard, do „tego, co myślą inni,” do tego, czego chce oligarchia grupy lub krzyczący na placu tłum. Jeśli natomiast byt ludzki posiada metafizyczne oparcie, zapewnia sobie i każdej jednostce, każdemu i wszystkim znaczenie i niezmienną, wieczną wartość. Byt ludzki przychodzi spoza świata i przewyższa go, jest istotą utrzymującą się dzięki więzi z Pierwszym źródłem, nie podlega zmianom z upływem czasu, lecz osądza je. Metafizyczna podstawa bytu ludzkiego dotyczy nie tyle tego, czym człowiek będzie po śmierci, lecz czym winien być dzisiaj — teraz, aby móc później przejść do innego życia.
Zarzutem eudajmonizmu i heteronomii podniesionym przeciw moralności teistycznej utorował Kant drogę wszystkim współczesnym wypaczeniom moralnym aż po egzystencjalistyczne rozprzężenie utożsamiające moralność z arbitralnym indywidualnym impulsem.