Największa przeszkoda – nowoczesność

Prawdę mówiąc największe przeszkody powstrzymujące przed pójściem za głosem Magisterium Kościoła mają charakter bardziej globalny, można je określić jednym słowem: nowoczesność. Określenie to oznacza zespół przekonań, których się nie dyskutuje, tak wydają się pewne. Należy tu przeświadczenie, że prawdziwą wiedzę stanowią nauki przyrodnicze i matematyczne, które można zweryfikować; przeświadczenie, że wszelkie poznanie jest relatywne i nie może pretendować, iż dociera do bytu. Ponadto przeświadczenie, że filozofia, z natury krytyczna, nie może być przedłużeniem poznania spontanicznego, lecz zaczyna się w momencie zerwania z nim, czemu niektórzy przypisują charakter wyboru. Ogólny zarzut ze strony „nowoczesności” polega na przekonaniu, że w tych tezach, uznawanych przez wielkich filozofów i szeroko rozpowszechnionych, istnieje nieodwracalny stan filozofii, a odrzucanie tych tez równałoby się płynięciu przeciw prądowi historii. U korzeni argumentu wysuwanego przez nowoczesność można bez wątpienia odnaleźć koncepcję ludzkiego poznania i filozofii uwarunkowaną historycznie. Rzecz ma się tak, jakby omawiane przekonania przyjmowane były nie dlatego, że mają należyte uzasadnienie, lecz dlatego, że są nowoczesne. Obecny stan przeważającej kultury filozoficznej staje się kryterium tego, co prawdziwe (albo raczej tego, co „można przyjąć”).

Odrzucając doktrynę św. Tomasza jako „nie do przyjęcia” i uzasadniając to stanowisko aktualnym stanem filozofii, człowiek umieszcza się od samego początku na płaszczyźnie niefilozoficznej. Z chwilą, gdy nowoczesność zajmuje miejsce argumentu, człowiek zamyka sobie podwójną drogę istotną w filozofii. Z jednej strony rezygnuje z krytycznego przedyskutowania fundamentów teoretycznych współczesnej filozofii, przyjmuje je bowiem jako coś danego, a z drugiej strony dyspensuje się od poważnego przedyskutowania założeń filozofii św. Tomasza, ponieważ dyskredytuje ją a priori w imię wyznawanej nowoczesności. Dlatego też często, pomimo bardzo znacznych wysiłków intelektualnych, tak ukierunkowana debata jest bezpłodna i powierzchowna. Nie pozwala bowiem obrać za punkt wyjścia wielkich fundamentalnych intuicji, bez których nie ma filozofii godnej tego miana, i dlatego może być tylko wymianą opinii. Takiej debacie brak będzie metafizycznej bystrości, a poniesie ją wirtuozowska retoryka. Wówczas można mówić o ideologii raczej, a nie o filozofii. Istnieje ideologia nowoczesności i to w jej imieniu zostaje odrzucona filozofia bytu.