W fundamentalizmie widoczna jest także tendencja restauracyjna: próba cofnięcia kół historii, by budować na „prawdach fundamentalnych”. Ruch franciszkański powołuje się także na fundament konieczny wszelkiej reformy chrześcijańskiej. Ale jakże daleki jest od restauracji. Jest on, zgodnie ze swą interpretacją Pisma Świętego, jurydycznie i teologicznie czymś nowym. Do tego stopnia, że papież nie mógł mu udzielić miejsca w Kościele jak tylko dzięki dyspensie („przywilej ubóstwa skrajnego”) — po prostu prawo kanoniczne nie przewidywało takiego sposobu życia! A co się nie zmieści w kodeksie — nie powinno się w ogóle narodzić. Jeszcze w sto lat później teologia będzie podważała sens zakonów żebraczych przy pomocy argumentów… dogmatycznych. Nic dziwnego: Franciszek pojmował Ewangelię „zbyt” nowocześnie…